Po raz czwarty spotkali się młodzi adepci czarowania w filii bibliotecznej w Cielczy na zlocie pod tajemniczym tytułem „Czarownice na wojennej ścieżce”.
Wodzowie Apaczów, Komanczów i Szoszonów chcieli sprawdzić czy młodzi kandydaci sprostają indiańskim zadaniom. W XXI wieku Indianie również potrafią korzystać z nowoczesnych technologii, więc odczytanie kodu QR z nazwą plemienia nie sprawiło im trudności. Każde z plemion musiało stworzyć własny totem w kolorach przydzielonych przez wodzów. Po przemarszu na boisko rozpoczęły się zadania sprawnościowe, które nie należały do najłatwiejszych. Każdy indiański wojownik musiał wytropić jednego bizona, trafić strzałką w wyznaczone na tarczy kółko i złapać dzikiego mustanga na lasso. Po krótkiej przerwie na smaczną przekąskę przyszedł czas na drugą część zadań. Wodzowie chcieli sprawdzić zmysł równowagi, szybkość i zręczność w konkurencjach: mocna głowa, bieg Apaczów i wyścig jaszczurek. Po wykonanym zadaniu plemię otrzymywało kopertę
z ponumerowanymi kolorowymi nutkami, które odpowiednio ułożone tworzyły melodię do zagrania na bum bum rurkach. Nagrodą dla wszystkich uczestników zlotu było ognisko z pieczeniem kiełbasek na słynnej górce w Cielczy. Zaplanowane tańce przy ognisku przerwało niespodziewane pojawienie się indiańskich duchów z Krainy Wiecznych Łowów.
Zlot Czarownic odbył się w ramach projektu "Otwarci bibliotekarze" dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Czary-mary w filii w Cielczy.
Zlot czarownic w obiektywie